środa, 12 lipca 2017

„ The Call. Wezwanie” Peadar O’Guilin

Cześć wszystkim 😁 W ten jakże piękny dzień przychodzę do Was z recenzją The Call. Jesteście ciekawi mojej opinii? Jeżeli tak, zapraszam do czytania.




Dwadzieścia sześć z nich było zajętych, ale to Piąty Rok, decydujący rok, kiedy większość lokatorek zostanie Wezwanych"



Tytuł: The Call. Wezwanie
Tytuł oryginału: The Call
Autor: Peadar O'Guilin
Liczba stron: 352
Data wydania: 11kwietnia 2017
Tłumaczenie: Piotr Chojnacki, Katarzyna Bażyńska - Chojnacka
Wydawnictwo: Czwarta Strona



Co byś zrobił mając tylko chwilę, żeby uratować swoje życie, a zegar już zaczął odliczanie?

Trzy minuty

Wszyscy nastolatkowie wiedzą, że pewnego dnia znajdą się w przerażającej krainie, do której zostaną Wezwani.

Dwie minuty

Na nieznanym terenie ruszą za nimi bezwzględni łowcy, którzy zrobią wszystko, by ich dopaść i zabić.

Minuta

A Nessa nie może biegać. Czy mimo poraż​enia nóg ma szansę na przeżycie, kiedy przyjdzie pora jej Wezwania?

Czas ucieka…



 Zanim przejdę do tego, czy książka mi się podobała pozachwycam się nad okładką. Czyż ona nie jest boska? Te złocenia i czaszki😍 Wydawnictwo Czwarta Strona odwaliło kawał dobrej roboty. Nawet mój tata powiedział : „ Rzeczywiście fajna okładka". Kiedy pierwszy raz zobaczyłam The Call w Empiku moja reakcja była taka: kkjhdagdkjvhhsk. Czyli nie umiałam się wysłowić.


 Akcja książki rozgrywa się w Irlandii. Wszyscy ludzie, którzy obecnie znajdowali się na wyspie -  nie ważne czy turyści, czy rdzenni mieszkańcy - zostali odcięci od reszty świata przez plemię Sithe. Poprzez pewne wydarzenie z przeszłości obie rasy zostały śmiertelnymi wrogami. Odpowiedzialność  za decyzje dorosłych poniosły dzieci. Wchodząc w wiek dojrzewania wysyła się je do specjalnych szkół, w których uczą się walki oraz przetrwania. A wszystko po to, żeby przeżyć sto osiemdziesiąt cztery sekundy, które w rzeczywistości są całym dniem.



„Masz trzy minuty, żeby ocalić swoje życie"


 Na początku byłam negatywnie nastawiona do książki poprzez styl autora. Nie przywykłam do czytania powieści, która jest napisana w czasie teraźniejszym. Po dwóch rozdziałach zaczęłam się wciągać. Chciałam wiedzieć, o co chodzi ze znikającymi dziećmi i jak poradzą sobie uczniowie szkoły w Roscommon. A najbardziej ciekawił mnie los Nessy.

 Uważam, ze autor miał świetny pomysł na młodzieżówkę. Na minus idzie jednak to, że akcja toczyła się zbyt szybko, przez co nie mogłam poznać bohaterów. Każdy z nich miał swój rozdział, aleee... Nie. W "wielkich chwilach" bohaterów śledziłam ich podczas próby przeżycia, i tylko wtedy. No, może poznałam bardziej Nessę, bo ona jest tą, która "zbawi wszystkich, mimo że nikt w nią nie wierzy".

 Są też plusy. Autor sprytnie wykreował rzeczywistość. Utkał świat pełen przerażających istot oraz dzieciaków, które desperacko próbują przeżyć. Dzięki zwrotom akcji książka wciągnęła mnie i mimo, że nie poznałam za dobrze bohaterów jestem zadowolona. Mam tylko mały niedosyt po zakończeniu.


 Tak więc, jeżeli szukacie książki pełnej okrutnych śmierci, trafiliście dobrze. Marzy się Wam idealna młodzieżówka do przeczytania na jeden dzień? Ta pozycja jest idealna dla Was! 

 Moja ocena to 8/10.

Miłej lektury😉💪
  












3 komentarze:

  1. Niedługo zamierzam ją przeczytać, już nawet mam ją u siebie :)
    Oby mi się podobała!

    Pozdrawiam,
    www.ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam wiele pozytywnych jak i negatywnych zdań o tej książce ale i tak muszę ją przeczytać! :)
    Pozdrawiam i zapraszam
    http://noxbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również pozdrawiam. Mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytać;)

    OdpowiedzUsuń

"Silver". Trzecia księga snów Kerstin Gier

Uwaga! Jeżeli jeszcze nie czytałeś/aś moich poprzednich recenzji, to polecam zacząć od nich, aby orientować się w akcji książki: Zobacz ...